niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 2

Wszystkie oczy są wpatrzone we mnie i Eric'a. Gdy już Sally powiedziała to co miała powiedzieć, z uśmiechem na twarzy poprowadziła nas do placu Sprawiedliwości. Rozdzieliliśmy się do dwóch różnych pokoi. Stałam i rozglądałam się dookoła. Nigdy nie byłam w takim luksusowym pomieszczeniu. Na podłodze jest duży dywan, okna zdobią długie krwiste firanki, niedaleko okien stoją skórzane
kanapy, fotele. Podeszłam do okna i patrzyłam w nicość. Zastanawiałam się co będzie dalej. Nagle gwałtownie otworzyły się duże zaokrąglone drzwi,gdzie od razu odwróciłam się w ich stronę. Wchodzi strażnik, Jason a za nim Gabrielle.
- Macie 15 minut. - mówi oschle i wychodzi.
Mogłam się domyślić że rodzice nie przyjdą, no ale cóż. Patrzyli na mnie z współczuciem. Udawałam, że
ta sytuacja wcale mnie nie ponosi.
-  Masz po prostu pecha Norton, nic na to nie poradzisz, może kiedyś się spotkamy chociaż w to wątpię - Wyszedł. Nie rozumiem go. O mały włos sam by ze mną pojechał na te cholerne igrzyska, a mówi to wszystko do mnie jakby to była moja wina!. Wylosowała mnie i dobrze, sama tego chciałam.Gabrielle podeszła blisko mnie i szarpnęła moją rękę nakładając na nią bransoletkę.
- Pamiętaj o mnie, no i Jasonie. - Powiedziała ochrypłym głosem.
Przytuliła mnie mocno i powoli odchodziła . Było słychać jej cichy szloch.Gdy wyszła usiadłam na kanapie. Była bardzo wygodna, lecz nie zwracałam na to uwagi. Czemu to jest takie trudne?! Było mi ich strasznie szkoda, nie przypuszczałam że będzie im aż tak zależeć na mnie. Do pokoju wchodzi Sally, moja opiekunka, zabiera mnie na dwór i idziemy w stronę samochodu. Gdy wjeżdżamy na peron czekają na nas kamerzyści. Również czeka tam dużo osób z naszego dystryktu by się pożegnać. Stoimy przez chwilę przed wejściem do pociągu.W tłumach ludzi zauważyłam moją matkę. Nie miałam pewności czy to ona. Patrzę się na nią, ona na mnie. Próbowałam nie wypuścić żadnej łzy z oczu.Gdy drzwi do pociągu otworzyły się szybko weszłam do pociągu. Za mną był Eric i nasza opiekunk . Spotkałam się z kolejnym luksusowym pomieszczeniem. Lśniąca podłoga, ściany pokrywała jasnofioletowa farba, nowoczesne meble.
- Róbcie co chcecie, ale pamiętajcie że macie koniecznie przyjść na kolację. - wypowiedziała się znudzona Sally
- a może byś powiedziała o której jest ta kolacja?! - Przeraża mnie Eric od początku.Te jego zachowanie, ton mówienia ogólnie wszystko mnie w nim przeraża.
Patrzyłam się przez chwilę na niego, gdy nagle jego oczy zaczęły wpatrywać się we mnie, szybko odwróciłam głowę.
- Eric trochę spokojniej, swoją agresję wykorzystasz na igrzyskach. Kolacja jest o 19 - Nalała sobie drinka i podeszła do nas
- chodźcie pokaże wam wasze pokoje - Nie zastanawiając się poszłam za nią. Nie zwracałam już uwagi na Erica.
Gdy doszłyśmy na miejsce byłe dwa pokoje, które podpisane były naszymi imionami i nazwiskami. Gdy weszłam do jednego z nich od razu położyłam się na łóżko. Było takie miękkie, puszyste po prostu przyjemne, niestety w dystryktach nie było takiego czegoś.
____________________________________
Przepraszam, że tak długo nie wstawiałam żadnych postów.
Miałam strasznie dużo obowiązków :c Rozdział nie jest najlepszy,
może jednak z czasem rozdziały będą coraz ciekawsze i rozbudowane :3 

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 1

Widzę ich. Leżą na trawie, rozkoszując się promieniami słońca. Podeszłam do nich i położyłam się między nimi, tak bez żadnego słowa. Patrzyłam w chmury, tyle różnych kształtów które przypominają tyle rzeczy.
Po dość długim czasie Gabrielle gwałtownie, poniosła się, zarazem podnosząc mnie i przytuliła mówiąc:
- dziewczyno co tak długo się nie odzywałaś, żadnych znaków życia?! Wykrzyknęła Gabrielle
- Przepraszam, ale ostatnio miałam dużo spraw na głowie. Odpowiadam bardzo cichutko.Jason tylko patrzył się na mnie z lekkim zmartwieniem. Nie rozumiem nikogo. Wszyscy na mnie patrzą jakbym miała coś nie tak z psychiką. Oderwałam się z uścisku dziewczyny. I oddalałam się powoli od nich.
- Gdzie idziesz? chłopak ze zdziwieniem  wraz z Gabrielle bacznie przyglądają mi się.
- Idę. Odpowiadam. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. No może jak na razie. Minęło trochę czasu jak doszłam do domu. Moich rodziców nie było. Mogłam się domyślić, że ich nie będzie. Nie zamknęli domu, bo nawet nie mamy, czym zamknąć drzwi. Umyłam się,  uczesałam, następnie ubrałam prostą, granatową, z kołnierzykiem sukienkę do kolan i baleriny. Ujrzałam siebie w lustrze. Patrzę i patrzę na siebie.Co jest ze mną nie tak?! Wyglądam jak reszta dystryktu. Walnęłam pięścią w lustro, nie wiem czemu to zrobiłam. Lustro rozbiło się częściowo. Syknęłam z bólu. Pięść cała krwawiła , wzięłam pierwszą lepszą szmatkę i trzymałam w niej pięść, następnie zawinęłam nią. Po incydencie wyszłam od razu z chatki. 15 minut później stałam koło Gabrielle. Nie zwracała dosyć na mnie uwagi, lecz gdy popatrzyła na mnie przez chwile z naburmuszoną miną i podniosła moją prawą rękę.
- Coś ty zrobiła z ręką?!
- Nieważne. Skaleczyłam się i tyle.Wszyscy spostrzegli  Sally. Opiekunkę trybutów z naszego dystryktu.
- Proszę o uwagę. Witam, witam  na tegorocznych 69 Głodowych Igrzyskach!
Nie mogę na nią patrzeć. Różowa peruka, mocny makijaż, jej ubiór. Chciało mi się śmiać zarazem rzygać.
- Więc zaczynamy losowanie moi kochani! Damy mają pierwszeństwo.
Patrzę na jej rękę, która jest już w szklanej kuli pełnej karteczek imion i nazwisk każdej dziewczyny z dystryktu. Wzięła karteczkę. Gabrielle wzięła mnie za rękę. To była jedyna rzecz której się bała. Losowanie trybutki na igrzyska.
- Nelly Orton !!! Proszę ciebie ujawnij się kochanie.
Kompletnie mnie zamurowało, nie bałam się aczkolwiek się zdziwiłam. Chciałam się zgłosić na igrzyska, ale nie wiem czy miałabym tyle odwagi na to. Moja przyjaciółka oderwała swoją rękę od mojej. Popatrzyła się na mnie powstrzymując łzy. Tym razem wszyscy patrzyli się na nas. Poszłam już, lecz nie czułam strachu. Nie wiem czy w ogóle w tej chwili coś czułam. Sally pomogła mi wejść. Uśmiechała się przy tym. Nie wiem jak mogła w takich chwilach się uśmiechać, to ona właśnie losuje przypadkowe osoby na śmierć.
- Kwiatuszku to twoja siostra?
Miałam tysiące myśli w swojej głowie. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. Miałam już ochotę rozpłakać się gdy usłyszałam słowo "siostra"
- Nie. Odpowiedziałam oschle. A tak w ogóle to co ją to obchodziło? Właśnie miała zapewnię wszystkich gdzieś.
- Dobrze teraz chłopcy. Znowu wsadzą swoją rękę tym razem do drugiej kuli wybiera pierwszą lepszą karteczkę.
- trybutem 69 Igrzysk zostaje,  Jason Coper !
Nie mogę uwierzyć. Jason?! Nie, nie tylko nie on! Widziałam minę Gabrielle zaczęła płakać, jednak nikt nie zwracał na nią uwagi tylko na Jasona, jednak on stał zastanawiając się czy już ruszyć.
- Zgłaszam się na trybuta!
Sally zrobiła zdziwioną misje. Nie dziwie się jej, każdy był zdziwiony ponad 7 lat nie było żadnego chętnego trybuta.dzięki Bogu, że się zgłosił!Kojarzę go to  chyba Erick, jest ode mnie starszy o 2 lata. Nie przepadałam za nim. Ale poczułam wielką ulgę, kiedy zgłosił się za niego. Erick popatrzył się tylko na mnie i podał mi dłoń. Odwzajemniłam jego uścisk. Widziałam jak patrzy się na moja rękę, którą mu podałam, niespecjalnie zwracałam na to uwagę
- Oto trybuci 69 Igrzysk ! I niechaj wam los sprzyja!

  _________________________

I jak 1 rozdział? Mam małe pytanko, czy ktoś wgl czyta te opowiadaie? :c
bo nie wiem czy opłaca się pisać dalej...

czwartek, 25 kwietnia 2013

Prolog .

Idę. Idę przed siebie. Tak po prostu bez celu. Obserwuję cały dystrykt, tych wszystkich ludzi którzy wszystko robią w milczeniu. Pracują, płaczą, myślą, obawiają się. Dziś są dożynki,jak co roku. Jest to dzień w którym dziewczyna i chłopak od 12 do 18 roku życia zostają wybrani na świadomą śmierć. Gdy mówię o głodowych igrzyskach, zawsze kojarzy mi się moja siostra Amelia. Chociaż minęły 4 lata od jej śmierci nie mogę przestać o niej myśleć.Była mi tak bliska. Zastanawiam się i to nie raz, gdyby jednak żyła i była tu ze mną. Jednak jestem świadoma tego, że myślenie o niej nie przywróci ją do życia.Chciałabym ją ujrzeć.
Tyle wspomnień.Tyle czasu spędzonego z nią. Zgłoszę się na trybuta, zginę, zginę dla niej.Przez te 4 lata,
rodzice mieli mnie gdzieś, nie przejmowali się mną, nienawidzili. Dla mnie nie istnieli. Nie miałam już nikogo oprócz siebie, Gabrielle i Jasona. Jednak czułam że moge liczyć tylko na siebie.Oderwałam się od swych myśli, popatrzyłam przed siebie. Ujrzałam swoich przyjaciół. To Gabrielle i Jason. Dzięki nim jeszcze trzymam się psychicznie. Uśmiechnęłam się pod nosem.


 _______________________

Oto Prolog :3 Rozdział I, mam taką nadzieję, że wstawię niebawem. 
Pisze opinie na temat prologu  ;)

środa, 24 kwietnia 2013

Przedstawienie Postaci:

Nelly Orton - Rocznik-owo ma 16 lat, 8 Dystrykt





Erick - 17 lat. Dystrykt 8.




Sean -30 lat. Mentor ósemki.




Finnick Odair - 18 lat.  Mentor czwórki.



 Gabrielle Murs -16 lat. Dystrykt 8




Jason Coper- 14 lat. Dystrykt 8




Kate - 17 Lat, Dystrykt 1 .





Mason - 17 lat, Dystrykt 1 .




Victoria - 14 lat, Dystrykt 4 .





Nicki - 16 lat, Dystrykt 7.




 Jessie - 18 lat, Dystrykt  6 .





 David - 17 lat, Dystrykt 4





Sally - Opiekunka ósmego Dystryktu.



_____________________________

Więc to są moje wyobrażanie postaci :3