Rozdział 2
Wszystkie oczy są wpatrzone we mnie i Eric'a. Gdy już Sally powiedziała to co miała powiedzieć, z uśmiechem na twarzy poprowadziła nas do placu Sprawiedliwości. Rozdzieliliśmy się do dwóch różnych pokoi. Stałam i rozglądałam się dookoła. Nigdy nie byłam w takim luksusowym pomieszczeniu. Na podłodze jest duży dywan, okna zdobią długie krwiste firanki, niedaleko okien stoją skórzanekanapy, fotele. Podeszłam do okna i patrzyłam w nicość. Zastanawiałam się co będzie dalej. Nagle gwałtownie otworzyły się duże zaokrąglone drzwi,gdzie od razu odwróciłam się w ich stronę. Wchodzi strażnik, Jason a za nim Gabrielle.
- Macie 15 minut. - mówi oschle i wychodzi.
Mogłam się domyślić że rodzice nie przyjdą, no ale cóż. Patrzyli na mnie z współczuciem. Udawałam, że
ta sytuacja wcale mnie nie ponosi.
- Masz po prostu pecha Norton, nic na to nie poradzisz, może kiedyś się spotkamy chociaż w to wątpię - Wyszedł. Nie rozumiem go. O mały włos sam by ze mną pojechał na te cholerne igrzyska, a mówi to wszystko do mnie jakby to była moja wina!. Wylosowała mnie i dobrze, sama tego chciałam.Gabrielle podeszła blisko mnie i szarpnęła moją rękę nakładając na nią bransoletkę.
- Pamiętaj o mnie, no i Jasonie. - Powiedziała ochrypłym głosem.
Przytuliła mnie mocno i powoli odchodziła . Było słychać jej cichy szloch.Gdy wyszła usiadłam na kanapie. Była bardzo wygodna, lecz nie zwracałam na to uwagi. Czemu to jest takie trudne?! Było mi ich strasznie szkoda, nie przypuszczałam że będzie im aż tak zależeć na mnie. Do pokoju wchodzi Sally, moja opiekunka, zabiera mnie na dwór i idziemy w stronę samochodu. Gdy wjeżdżamy na peron czekają na nas kamerzyści. Również czeka tam dużo osób z naszego dystryktu by się pożegnać. Stoimy przez chwilę przed wejściem do pociągu.W tłumach ludzi zauważyłam moją matkę. Nie miałam pewności czy to ona. Patrzę się na nią, ona na mnie. Próbowałam nie wypuścić żadnej łzy z oczu.Gdy drzwi do pociągu otworzyły się szybko weszłam do pociągu. Za mną był Eric i nasza opiekunk . Spotkałam się z kolejnym luksusowym pomieszczeniem. Lśniąca podłoga, ściany pokrywała jasnofioletowa farba, nowoczesne meble.
- Róbcie co chcecie, ale pamiętajcie że macie koniecznie przyjść na kolację. - wypowiedziała się znudzona Sally
- a może byś powiedziała o której jest ta kolacja?! - Przeraża mnie Eric od początku.Te jego zachowanie, ton mówienia ogólnie wszystko mnie w nim przeraża.
Patrzyłam się przez chwilę na niego, gdy nagle jego oczy zaczęły wpatrywać się we mnie, szybko odwróciłam głowę.
- Eric trochę spokojniej, swoją agresję wykorzystasz na igrzyskach. Kolacja jest o 19 - Nalała sobie drinka i podeszła do nas
- chodźcie pokaże wam wasze pokoje - Nie zastanawiając się poszłam za nią. Nie zwracałam już uwagi na Erica.
Gdy doszłyśmy na miejsce byłe dwa pokoje, które podpisane były naszymi imionami i nazwiskami. Gdy weszłam do jednego z nich od razu położyłam się na łóżko. Było takie miękkie, puszyste po prostu przyjemne, niestety w dystryktach nie było takiego czegoś.
____________________________________
Przepraszam, że tak długo nie wstawiałam żadnych postów.
Miałam strasznie dużo obowiązków :c Rozdział nie jest najlepszy,
może jednak z czasem rozdziały będą coraz ciekawsze i rozbudowane :3